|

Zapomniane państwo minimum. Po co zakaz handlu w niedzielę i płaca minimalna?

Z politycznego słownika zniknął termin: państwo minimum. Państwo, które w myśl zasady pomocniczości nie ingeruje w problemy, które rozwiązać mogą niższe szczeble władzy, np. samorządy, wspólnoty mieszkańców, czy też sami obywatele. Państwo, które nie kłóci się z wolnym rynkiem i indywidulnymi wyborami tylko dlatego, że niby wie lepiej, co dla ludzi jest dobre. Decyzje, jak zwykle, poprzedzone niekończącymi się debatami z zużyciem wyświechtanych argumentów. Poparte grubymi raportami ekspertów, think tanków, stanowiskami związków zawodowych, organizacji pracodawców, episkopatu, badaniami opinii publicznej i sondami ulicznymi, głosami autorytetów od lewa do prawa, sprytnie dobieranymi przykładami państw dobrobytu i trzeciego świata…
Pytanie, po co się tym zajmować? Wyobraźmy sobie sytuacje, gdzie wszelkie odgórne regulacje szczebla państwowego nagle znikają.

Views: 3
Udostępnij dalej

Podobne wpisy

0 0 głosy
Article Rating