UE uderzając w chińską produkcję i eksport aut elektrycznych nie tylko naraża się na działania odwetowe, ale i komplikuje sobie drogę do osiągnięcia własnych celów przemysłowo-klimatycznych. Pomimo braku wspólnego stanowiska wśród krajów członkowskich, Unia Europejska przegłosowała wprowadzenie nowych ceł w wysokości 45 proc. na samochody elektryczne produkowane w Chinach. Do samej tylko Unii Europejskiej trafia aż 55 proc. produkowanych w Chinach elektryków. Decyzje unijne uderzają bowiem zarówno w konsumentów, którzy będą mniej skłonni płacić więcej za samochody elektryczne, ale też w biznes. Niemieckie koncerny samochodowe otwarcie skrytykowały decyzje o nałożeniu wyższego cła na elektryki z Chin. Nie ma gwarancji, że produkcja w Europie natychmiast wzrośnie. Przemysł UE stoi w obliczu wyzwań, takich jak wysokie koszty, ograniczenia łańcucha dostaw i potrzeba większych inwestycji w infrastrukturę. Ponadto UE drastycznie zwiększyła/zwiększy swoje zapotrzebowanie na surowce krytyczne, a one są Chinach.
Ferrari Enzo należące do Jana Pawła II. Brzmi jak motoryzacyjna herezja? Otóż nie! To prawdopodobnie najlepszy i najdroższy papamobile, jaki kiedykolwiek istniał. Co…
Jako pacjenci i obywatele, wyrażamy solidarność z 114 uczciwymi lekarzami, wobec których, od czterech lat przed Sądami Izb Lekarskich, trwają postępowania dyscyplinarne.Procesy dotyczą…
Pozytywne zmiany pojawiły się natychmiast po wyborach. Trump jeszcze nie zaczął rządzić, ale świat zareagował od razu, bo zna jego plan naprawy Ameryki. Ten plan…