Od chwili, gdy okazało się, że Donald Trump znokautował Kamalę Harris, obrodziło w naszym kraju „polskimi Trumpami”, a może trafniej (i trefniej) „trumpkami”, czapkujących przed prezydentem-elektem, deklarujących radość z wyniku amerykańskich wyborów i oczekujących, że Waszyngton wesprze ich starania o zdobycie lub utrzymanie rządów nad Wisłą. Równocześnie przedstawiciele tej elity politycznej na prawo i lewo albo ogłaszają publicznie (Andrzej Duda), albo na Downing Street 10 knują stworzenie sojuszu, aby zaprzepaścić planowane przez Trumpa zakończenie wojny ukraińsko-rosyjskiej (Donald Tusk, Radek Sikorski). Jeśli komuś wydaje się, że ekipa trumpistyczna w Białym Domu nie przejrzy tej nieszczerej strategii, to oczywiście jest w błędzie. Donald Trump nie ma i nie będzie mieć wobec Polski żadnych sentymentów. Ma i mieć będzie tylko interesy. Z jego punktu widzenia Polska to mały pionek na szachownicy międzynarodowej, który swoją politykę ma dostosować do polityki mocarstw. Niestety w Polsce jest tłum pociesznych „trumpków”, ale nie ma żadnego polityka-trumpisty.
Pozytywne zmiany pojawiły się natychmiast po wyborach. Trump jeszcze nie zaczął rządzić, ale świat zareagował od razu, bo zna jego plan naprawy Ameryki. Ten plan…
Niezależnie od tego, kto będzie urzędować w Białym Domu, najważniejszym globalnym przeciwnikiem Stanów Zjednoczonych są i będą przez najbliższe dziesięciolecia Chiny. Wojna…
Między von der Leyen a Tuskiem istnieje nieformalne porozumienie, na mocy którego przewodnicząca KE wspiera rząd w Polsce, przymykając oko na wypowiedzi premiera lub nawet…
Agencja Bloomberg pisze, że Waszyngton „w dużej mierze zachowywał bierność” w działaniach mających na celu uniemożliwienie dostaw towarów „podwójnego zastosowania”…