Wzrost notowań chińskich spółek na giełdzie w Szanghaju wyhamował. Inwestorzy, zwłaszcza zagraniczni, są mocno rozczarowani. Chińska gospodarka bez stymulowania przez państwo nie jest w stanie rozwijać się w tempie szybszym niż 5 proc. PKB (Sic! UE może o takim tempie pomarzyć-moje). Załamanie się rynku nieruchomości, które jest skutkiem bankructw firm deweloperskich takich jak chociażby China Evergrande Group, która jest zadłużona na 300 mld dolarów, odczuwalne jest już w kolejnym kwartale. Chińczycy kupują mniej mieszkań, ograniczono także inwestycje komercyjne, o projektach infrastrukturalnych nie wspominając. Wsparcie konsumpcji i inwestycji dziesiątkami miliardów dolarów przez państwo to za mało. Coraz bardziej brakuje zagranicznych inwestorów. Chiny coraz bardziej uświadamiają sobie, że zbliżenie polityczne z Rosją będzie miało swoje długofalowe konsekwencje ekonomiczne. Gospodarka coraz bardziej uzależniona od państwowej kroplówki. Brak reform strukturalnych.
Na co liczy Donald Tusk albo osoba odpowiedzialna za jego wizerunek, prezentując szefa na posiedzeniach sztabu kryzysowego albo podczas „gospodarskich…