Cóż szkodzi obiecać repolonizację, a już zwłaszcza gospodarki
W swoim pierwszym wystąpieniu po przegranych dla Rafała Trzaskowskiego wyborach prezydenckich Donald Tusk oznajmił słuchaczom, że w kraju „jest wiele do zrobienia”. Czym zupełnie nie minął się z prawdą. Następnie obiecał obywatelom, obok potężnej armii i silnej gospodarki także „repolonizację przemysłu”, przypominając w ten sposób o swoim oświadczeniu z połowy kwietnia 2025 r. Spróbować podejść do obietnicy na poważnie. Choć nie jest to łatwe z racji skłonności premiera do zaczynania i kończenia wszystkiego na obietnicach. Oto kolejna: „Do końca maja br. gotowych będzie ponad 100 ustaw deregulacyjnych; uchylonych zostanie ok. 120 tys. przepisów” – oznajmił 22 maja na antenie TVN24 premier Tusk. Potem minął Dzień Dziecka, Polacy wybrali sobie nowego prezydenta i tylko projekty ustaw deregulacyjnych się nie pojawiły. Oczywiście nic straconego, za rok też będzie maj. Być może do tego czasu uda się określić, jak ma wyglądać strategia repolonizacji, poza ustawianiem przetargów publicznych pod polskie firmy. Ale jeśli nawet wszystkie obietnice premiera nadal pozostaną jedynie obietnicami, nie ma co popadać w desperację. Już za niecałe tysiąc lat kolejna, okrągła rocznica koronacji Bolesława Chrobrego i pojawi się konieczność, żeby jakoś ją uczcić.
Ferdynand Zweig był przedstawicielem krakowskiej szkoły ekonomicznej. Wykazując zalety wolnego rynku i dewastujące skutki etatyzmu, dopuszczał nieznaczną interwencję państwa w…
Montana jest obecnie piątym stanem w kraju, który uchwalił przepisy zakazujące laboratoryjnie hodowanych białek. Nacisk ten nastąpił po polityce ery Bidena,…