Czego nie powiedzą Wam o skutkach niższych stóp procentowych
Po majowym cięciu stóp procentowych w NBP komentarze koncentrują się w zasadzie tylko na jednej kwestii: ile zyskają dłużnicy. A dlaczego nikt nie mówi, ile stracą oszczędzający i ile nas wszystkich będzie kosztowała wyższa inflacja? Największym dłużnikiem w kraju jest Skarb Państwa. Gdy Rada obniża stopy procentowe, to minister finansów mniej płaci za obsługę monstrualnego długu publicznego (który na koniec 2024 r. sięgnął 1,61 biliona złotych). Rząd może wtedy przeznaczyć te pieniądze na inne cele. To dlatego politycy tak powszechnie domagają się jak najniższych stóp procentowych. Kto optuje za niższymi stopami procentowymi, tak naprawdę domaga się wyższej inflacji. A kto się cieszy z wyższej inflacji? Po pierwsze, są to dłużnicy, ponieważ spadek siły nabywczej pieniądza zmniejsza realną wartość ich zobowiązań. Po drugie, rządzący politycy, gdyż wzrost cen napędza nominalne wpływy podatkowe (VAT, ZUS, PIT, etc.). Po trzecie, banki, gdyż rośnie popyt na ich główny produkt (czyli na kredyty). I po trzecie, te podmioty, które jako pierwsze otrzymają dostęp do nowo wykreowanego przez banki pieniądza. Powody do radości z niższych stóp procentowych ma przede wszystkim bogatsza część społeczeństwa: zadłużeni właściciele nieruchomości, inwestorzy, bankowcy, udziałowcy spółek deweloperskich czy sprawujący władzę politycy. Koszty poniesie cała reszta, a w szczególności najbiedniejsi, którzy zwykle najmocniej cierpią na inflacji.
Przez ostatnie 10 lat w Polsce następował szybki rozwój gospodarczy przy jednocześnie złej polityce gospodarczej. Skutki złych decyzji politycznych następują…
Tylko ja jeden wiem, jak bardzo chciałbym móc napisać, że premier Tusk zaczął sprzątanie bałaganu, którego w polskich finansach publicznych (i nie tylko!)…