Europie grozi katastrofa. “Regulacje muszą być pragmatyczne, a nie ideologiczne”
Jeśli Unia Europejska radykalnie nie zmodyfikuje podejścia do rozwoju technologicznego i wzrostu gospodarczego, czeka ją katastrofa i możliwy upadek – mówi prof. Tomasz Sójka, ekspert z dziedziny prawa spółek i rynków kapitałowych. Chiny wyprzedziły na tym polu UE jeśli chodzi o produkcję baterii litowo-jonowych, elektrycznych samochodów czy paneli słonecznych. W budowie mają teraz dziesiątki reaktorów atomowych. Udział samochodów elektrycznych w łącznej liczbie sprzedawanych pojazdów w Chinach jest ponad dwa razy większy niż w Europie. UE w transformacji energetycznej postawiła na antywzrostowe podejście regulacyjne, które spowodowało radykalny wzrost cen energii, ucieczkę przemysłu, frustrację ludzi i utratę przewagi technologicznej w dziedzinach kluczowych dla dekarbonizacji gospodarki. Ostatni moment, żeby przystąpić do działań deregulacyjnych i pro-technologicznych. Jeżeli tego nie uczynimy, Europę czeka przypuszczalnie upadek całego wspólnego projektu europejskiego. Europa szczyciła się modelem państwa socjalnego, gdzie duża część dochodów jest redystrybuowana i dba się o równość społeczną. Ten model można było utrzymać, gdy Europa po II wojnie światowej rosła gospodarczo, miała technologiczną przewagę, dobre uniwersytety i jedne z nowocześniejszych firm przemysłowych na świecie. Ten silnik wzrostu gospodarczego właśnie się skończył. W Europie nastąpił przerost państw i kontrolowanych przez nie przedsiębiorstw, dlatego innowacyjności jest mniej. W Europie w przeciwieństwie do USA mamy kulturowo problem z zaakceptowaniem porażek. Ponadto brak otwartości względem biznesu; nadmiar biurokracji i regulacji. Przykładowo przeregulowanie banków stworzyło przestrzeń dla funduszy oferujących tzw. private credit. Efektem stagnacja, odpływ innowacji i osłabienie konkurencyjności Europy. Kapitał jest jak rzeka – zawsze znajdzie ujście.
Views: 2