Nigdy nie byłem świadkiem większej dezinformacji na temat handlu zagranicznego i globalizacji niż podczas drugiej kadencji Donalda Trumpa. Nazywanie niekonstytucyjnego dekretu Trumpa, nakładającego 10-procentowy podatek, „Dniem Wyzwolenia” jest czystą nowomową w stylu z 1984 roku. Wątpię, czy ktokolwiek zostanie przez ten podatek „wyzwolony”. Nawet krajowi producenci samochodów, stali i innych produktów będą musieli zmierzyć się z wyższymi kosztami, ponieważ znaczna część surowców do produkcji amerykańskich samochodów, stali i innych towarów pochodzi zza granicy. Cła Trumpa to nic innego jak podwyżki podatków, za które zapłacą amerykańscy producenci i konsumenci, a nie obcokrajowcy. Globalny łańcuch dostaw odgrywa znaczącą rolę we wszystkich produktach USA. Wall Street wysyła jasny sygnał, że gospodarka ucierpi z powodu tego sfabrykowanego kryzysu. Odkąd Trump zaczął nakładać cła na lewo i prawo, giełda straciła już ponad 3 biliony dolarów. Jeśli jest jakaś dziedzina, co do której zdecydowana większość ekonomistów zgadza się, to jest to poparcie dla wolnego handlu i globalizacji. Jeśli intencją prezydenta jest ostateczne obniżenie ceł i innych barier w handlu przez wszystkie kraje, to jestem za tym. Ale jak na razie wygląda na to, że obserwujemy coś wręcz przeciwnego.
„Największy japoński bank Mitshubishi Financial Group właśnie poinformował, że definitywnie opuszcza sojusz klimatyczny. Za nim wychodzą pozostałe banki” – napisał…
Sprawa nabrała nowego rozpędu. Wszystko z powodu niedawnej wypowiedzi dyrektorki Europejskiego Banku Centralnego (EBC) Christine Lagarde, która zapowiedziała rozpoczęcie procesu…
Za nami pierwszy rok rządów koalicji październikowej i zarazem pierwszy rok, kiedy nowo mianowani przez rząd menadżerowie państwowych spółek giełdowych…