|

Problem nie leży w braku rzecznika, lecz w tym, że nie ma czego komunikować

Obecna sytuacja w kraju przypomina mi trochę jazdę pociągiem, w którym podróżujemy wszyscy razem, ale każdy w swoim przedziale z zamkniętymi drzwiami. Pasażerowie udają, że nie słyszą, co dzieje się za ścianą. Z głośników słychać słowa rządu o wspólnej podróży ku lepszej Polsce, tylko nikt nie wie, kto właściwie kieruje, dokąd jedziemy i dlaczego bilety są coraz droższe. W wagonie 2 klasy panuje nerwowa cisza – ludzie patrzą w okna i liczą, czy wystarczy im do końca miesiąca. Czasem ktoś próbuje przejść z jednego końca składu na drugi, ale okazuje się, że drzwi są zablokowane. A konduktora, który mógłby pomóc, nigdzie nie widać. Wszyscy czekają na jakąś zmianę, ale pociąg nadal pędzi w nieznane, jakby sam fakt ruchu miał być wystarczającym dowodem, że coś się dzieje. Dla wielu Polaków sukcesy koalicji 15 października zatrzymują się dotychczas na 15 października 2023 roku. To było prawie dwa lata temu, naprawdę można było w tym czasie coś zrobić. Chleba zaczyna coraz bardziej brakować, a koalicja nie jest w stanie zorganizować nawet sensownych igrzysk. Platforma Obywatelska, jak ma w swoim zwyczaju, zajmuje się nadbudową, a nie bazą. Jeśli premier Tusk mówi, że ma plan B, to znaczy, że go nie ma. Zajmuje się teraz kanalizowaniem oporu elit względem nowego prezydenta kosztem spojrzenia na to, jak za jej rządów żyje się zwykłym ludziom. Oburzony głos kolejnych aktorów, reżyserów i celebrytów, którzy nie mogą sobie wyobrazić życia w nowej Polsce – czyli Polsce działającej tak samo jak dotychczas, tylko z niewłaściwym prezydentem. Prezydent nie buduje CPK, nie zarządza ochroną zdrowia, nie decyduje o stawce podatków. Zmiany Polski można dokonywać naprawdę bez niego, wystarczy mu na koniec dnia przynieść do podpisu dobre projekty ustaw.

Views: 0
Udostępnij dalej

Podobne wpisy

0 0 głosy
Article Rating